Przeczytaj codzienny wgląd w trendy gospodarcze i makroekonomiczne
 
 
 
 
 

Tylko dla subskrybentów

 
 
 

Dane dnia

 
 
 
05 maja 2025ZOBACZ W PRZEGLĄDARCE
 
 
 
 
 
 
 

Prawdziwe barwy kampanii: patriotyzm, węgiel i kataster

 

Ignacy Morawski

i.morawski@pb.pl

 

 
 
 

O co tak naprawdę chodzi kandydatom na prezydenta Polski? Z krzykliwych wieców i debat można wyłuskać zręby idei ekonomicznych, które im przyświecają. Nie mogłem sobie odmówić krótkiego podsumowania tego najważniejszego wyścigu politycznego w Polsce w 2025 r.

 
 

Kiedy w kwietniu 2015 r. Andrzej Duda pojawił się na scenie podczas swojej konwencji wyborczej jego przemowa skupiła się na dwóch rzeczach: przywoływaniu dziedzictwa Lecha Kaczyńskiego i obiecywaniu Polski bardziej sprawiedliwej i uczciwej. Dekadę później Karol Nawrocki w analogicznym momencie kampanii poruszał już dwa inne wątki: przywoływał dziedzictwo Bolesława Chrobrego i obiecywał Polskę przede wszystkim suwerenną.

To jest istotna zmiany, która dokonała się w polskich sporach politycznych. Debaty o tym, jak się poukładać i podzielić dochodami w kraju, zastąpiła debata o tym, jak się odnajdywać w podzielonym świecie. Dlatego PiS mniej mówi o solidarności, a bardziej o suwerenności. Koalicja Obywatelska mniej mówi o wolności, a bardziej o patriotyzmie. Ten patriotyzm jest tak bardzo w modzie, że nawet Lewica musi przypominać, że jest lewicą patriotyczną.

Chciałbym spróbować wyłuskać z tej kampanii najważniejsze idee ekonomiczne. Oto jak postrzegam prawdziwe hasła wyborcze poszczególnych kandydatów, uszeregowanych wedle poparcia sondażowego. I tylko tych, którzy w jakimkolwiek sondaży mają poparcie powyżej 5 proc.

 
 

Rafał Trzaskowski: Patriotycznie naprzód, za pieniądze europejskie

Prezydent Warszawy jako pierwszy w swoim środowisku dobrze wyczuł, że coś takiego jak patriotyzm ekonomiczny jest dziś bardzo pożądane przez społeczeństwo. Na samym początku kampanii jeździł po polskich prywatnych firmach i obiecywał wsparcie państwa dla ich rozwoju. Obiecywał, że kontrakty zbrojeniowe zasilą polski przemysł, rozwiną polskie technologie. Potem Donald Tusk podniósł to wszystko do potęgi dziesiątej, mówiąc o nowym nacjonalizmie ekonomicznym i doktrynie piastowskiej. To premier mocno walczy, by nie dać przeciwnikowi narzucić haseł kampanii. W istocie kryje się za tym próba połączenia starego pro-biznesowego nastawienia Platformy Obywatelskiej z duchem współczesności, który wymaga ochrony krajowych przedsiębiorstw, aktywnej polityki przemysłowej, interwencji państwa.

Pomimo nowo odkrytego nacjonalizmu, Rafał Trzaskowski jest bardzo przywiązany do idei europejskiej i współpracy w ramach UE. Wiele swoich postulatów osadza w szerszym kontekście europejskim i polityk wspólnotowych. Skąd wziąć pieniądze na transformację energetyczną? Z UE. A na armię? Też z UE. Na zdrowie? Oczywiście też z Unii. Nawet walkę z rakiem nam unia finansuje. Podczas debaty w Końskich Unia w wypowiedziach Rafała Trzaskowskiego była odmieniana przez wszystkie przypadki. Trochę chyba za dużo. O ile Unia jest filarem naszego prosperity, to musimy się w Polsce nauczyć myśleć o tym jak aktywizować krajowy kapitał do inwestowania, a nie pokładać wyłącznie nadzieje w dużym strumieniu funduszy europejskich.

Karol Nawrocki: Polska suwerenna, napędzana węglem

O ile 10 lat temu PiS budował swoją pozycję na sprzeciwie wobec liberalizmu, o tyle dziś buduje ją na sprzeciwie wobec Niemiec. Przywoływany Bolesław Chrobry ma tu symbolem niezależności wobec cesarza. Karol Nawrocki odmienia suwerenność przez wszystkie przypadki. Sprzeciw wobec różnych polityk europejskich ma przybierać ostentacyjny charakter, czego przykładem są zapowiedzi wypowiedzenia paktu migracyjnego, powrotu do masowego wydobywania i wykorzystania węgla, sprzeciwu wobec preferencji dla europejskich producentów w zamówieniach zbrojeniowych (w celu ochrony interesów najważniejszego sojusznika, czyli USA).

Zwiększenie wydobywania węgla to postulat zasługujący na uwagę, bo on dobrze reprezentuje ideę radykalnej suwerenności, niepodlegania presji prawnej, ideowej i ekonomicznej z zewnątrz. Naśladuje on głośnie hasło Donalda Trumpa „drill, baby, drill” odnoszące się do ropy. Nieprzypadkowo, bo Karol Nawrocki w wielu aspektach inspiruje się amerykańskim prezydentem. Jednak z postulatem tym wiąże się problem, który generalnie cechuje ideę radykalnej suwerenności: jak się robi samemu, to się robi drożej. Raz, że polski węgiel leży bardzo głęboko i jest przez to drogi, więc kontynuacja jego wydobycia raczej nie rozwiążę problemu wysokich cen prądu. Dwa, że absolutnie nikt – dosłownie nikt – w Unii Europejskiej nie jest chętny, by wspierać polskie ambicje węglowe i najprawdopodobniej docelowo też nie będzie chciał kupować towarów z wysokim śladem węglowym. Transformację energetyczną trzeba przeprowadzać ostrożniej, ale powrót do węgla na dużą skalę to skazanie się na zacofanie w stosunku do innych regionów Europy.

Sławomir Mentzen: Czas na prywatyzację, najlepiej za bitcoiny

W aspekcie ekonomicznym lider Konfederacji zasługuje na uwagę ze względu na to, że jest jedynym kandydatem postulującym prywatyzację firm państwowych i niektórych usług publicznych. Wydawałoby się, że prywatyzacja to postulat, którego zwolennicy stanowią stare i wymierające plemię. A tu wnosi go na agendę młody prawnik, który w pewnym momencie miał nawet szansę, by odegrać ważną rolę w tych wyborach. Sławomir Mentzen reprezentuje generalnie miks idei libertariańskich i patriotycznych, czyli coś, co zawsze w Polsce miało niemałe poparcie wśród młodzieży i kiedyś było reprezentowane przez Janusza Korwina Mikke.

Młodzież jest tu kluczem. Mentzen kieruje swój przekaz do młodych antysystemowców. Dlatego obiecuje wzmocnienie roli kryptowalut i uczynienie z Polski hubu rozwoju tej technologii. Dziś kryptowaluty są punktem orientacyjnym dla ludzi, którzy uważają, że system państwowy oszukuje, jest opresyjny, zawłada jednostkami, odbiera wolność. Pieniądze państwowe są jednym z najważniejszych atrybutów suwerenności, więc antysystemowcy w ten czuły punkt uderzają. Ale to jest wszystko taki mały bunt wcale nie biednych ludzi, więc jego potencjał rewolucyjny jest dość niski.

Szymon Hołownia: Wielki świat dla małych miast

Marszałek Sejmu rywalizuje ze Sławomirem Mentzenem o głosy przedsiębiorców, ważnej grupy, która w czasie wyborów w 2023 r. odegrała rolę języczka u wagi. To dlatego partia Szymona Hołowni, czyli Polska 2050, była inicjatorem obniżki składki zdrowotnej dla przedsiębiorców. Dziś Szymon Hołownia przekonuje, że takie problemy jak niedofinansowanie ochrony zdrowia trzeba rozwiązywać przez zwiększanie efektywności i szukanie oszczędności, a nie dosypywanie pieniędzy publicznych. To miód na ucho biznesu, ten uwielbia takie opowieści. Szymon Hołownia ma zresztą dla małych przedsiębiorców inne obietnice, na przykład taką, że będzie ich zabierał na podróże samolotem prezydenckim po świecie. Trudno powiedzieć, co mikroprzedsiębiorcy mieli by tam robić, skoro rzadko prowadzą ekspansję zagraniczną. Ale gest jest ciekawy.

Jednocześnie lider Polski 2050 bardzo mocno pozycjonuje się jako obrońca ludzi spoza dużych miast. Obiecuje im na przykład co najmniej 100 minutowy dojazd do stolicy województwa z każdej możliwej wsi. Mówi o obronie interesów ludzi z Cieszyna, Hutna, Hajnówki i Mielca. Chce połączyć ogień z wodą. Sprzeciwić się elitaryzmowi wielkich metropolii, ale jednocześnie zaoferować ludziom z mniejszych miast tradycyjne elementy pakietu modernizacji: ekonomiczny liberalizm, proeuropejskie nastawienie, szybki rozwój zielonej energii.

Magdalena Biejat: Równość, wolność, katastracja rentierów

Ponieważ PiS przesunął się z frontu walki o solidarność społeczną na front walki o suwerenność, lewica ma trochę więcej pola, by się wyróżnić swoimi tradycyjnymi hasłami ekonomicznymi: równości, sprawiedliwości, praw pracowniczych, progresywnych podatków. Magdalena Biejat jest jedyną uczestniczką debaty w Końskich, która na pytanie o możliwe podwyżki podatków w celu finansowania obrony odpowiedziała, że widzi przestrzeń do większego opodatkowania najzamożniejszych. Jest też jedyną uczestniczką tamtej debaty, która mocno akcentowała kwestie związane z dostępnością mieszkań. Jednym z jej najważniejszych pomysłów jest wprowadzenie podatku katastralnego od trzeciego mieszkania, co powinno uwolnić większa podaż lokali na rynku i zwiększyć ich dostępność. To jest temat, którego największe partie i najważniejsi kandydaci boją się jak ognia, ale podatek katastralny cieszy się bardzo dużym poparciem wśród ekspertów.

Ale w pewnych aspektach lewica musiała przesunąć się na prawo. Magdalena Biejat popiera duże zbrojenia i na zarzut Joanny Senyszyn, że to nie współgra z tradycyjnie lewicowymi wartościami, odpowiedziała, że współczesna lewica jest lewicą patriotyczną.

Adrian Zandberg: Idealizm się opłaca

Co może różnić Adriana Zandberga od Magdaleny Biejat? To jest pytanie do najbardziej wytrawnych analityków polskiej sceny politycznej. Przedstawiciel partii Razem jest poza rządem, więc na pewno ma większe prawo krytykować kolesiostwo – zwane przez niego koryciarstwem – w obsadzie stanowisk w administracji i spółkach skarbu państwa. Ten argument Adrian Zandberg starał się mocno akcentować w debatach, wiedząc, że jest to słaby punkt przedstawicieli zarówno koalicji rządzącej, jak i opozycji. Jego postawa to bunt przeciwko upartyjnieniu państwa i własności publicznej, jedyny taki bunt niesplamiony uczestnictwem w podziałach łupów. Wybrzmiewa w tym ważna cecha kandydata Partii Razem: radykalny idealizm. Jest w polityce po to, by walczyć o bliskie mu idee, a nie rządzić.

Adriana Zandberga na lewicy wyróżnia też nawoływanie o duże inwestycje publiczne i uprzemysłowienie. On więcej mówi o tych aspektach polityki gospodarczej niż Magdalena Biejat, która bardziej w debatach i kampanii koncentruje się na usługach publicznych. Gdyby zatem spojrzeć na politykę przez tradycyjny schemat lewica-prawica, to Zandberg były pewnie bardziej na lewo od swojej konkurentki.