This email was sent to ca1rdx7k@anonaddy.me (Huj) from newsletter_wyborcza@wyborcza.pl
Click here to deactivate this alias
Żyć Lepiej. Psychologia Codziennie

Poniedziałek, 5 maja 2025

Agnieszka Jucewicz
dziennikarka sobotniego Magazynu Wyborczej

Zapach i faktura bzu. Samotna mama, która postanowiła zacząć wszystko od nowa w innym mieście. Bohater jednej z moich rozmów rozkochany w tym, co piękne i ponadczasowe. Grupa matek pacjentów chorujących psychicznie, która spotyka się w lokalnym ośrodku pomocy społecznej, żeby się nawzajem wesprzeć. Fotograf z małej, brytyjskiej miejscowości, który zaprosił mieszkańców do pozowania na porzuconej, zdezelowanej kanapie. W ten sposób nie tylko zintegrował społeczność, ale też wniósł w jej życie odrobinę radości. To mnie ostatnio zachwyca. Poszukuję tych zachwytów z premedytacją, jako przeciwwagi do lęku. Bo lęk przychodzi łatwo. Rzeczywistość podrzuca go dziś w ilościach hurtowych tak, że nawet ci najbardziej odporni tracą możliwości jego przetwarzania. A o zachwyt trzeba się postarać, ale warto. Dlaczego?

Jeszcze w XVII wieku uważano go za jedno z najważniejszych doświadczeń. Jak pisze w „Księdze ludzkich uczuć” antropolożka Tiffany Watt Smith „kiedy Rene Descartes sporządził w 1649 roku listę sześciu „uczuć pierwotnych”, zachwyt umieścił na pierwszym miejscu (przed miłością, nienawiścią, pożądaniem, radością i smutkiem).” W kolejnych stuleciach znaczenie tego uczucia coraz bardziej słabło, z czasem ustępując miejsca zaciekawieniu. Zachwyt zaczął być postrzegany jako coś egzaltowanego, a nawet pretensjonalnego. Taka „pensjonarska” emocja.

Do łask przywrócił go Dacher Keltner, profesor psychologii z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkley. Od ponad 20 lat prowadzi badania nad tym uczuciem, a swoje wnioski zawarł w wydanej niedawno książce pt. „Awe: The New Science of Everyday Wonder and How It Can Transform Your Life” („Zachwyt: nowa nauka o codziennych cudach i o tym, jak mogą zmienić twoje życie”).

Co się okazuje? Osoby, które często doświadczają zachwytu są bardziej skłonne do pomagania innym i wykazują się większą empatią. Zachwyt sprawia, że nasze poczucie „ja” się poszerza – jak tłumaczy psycholog. W chwilach zachwytu zaczynamy czuć się częścią czegoś większego, a to z kolei budzi pokorę i współczucie. Ale to nie wszystko, zachwyt ma bezpośredni wpływ na nasze zdrowie - może obniżać poziom cytokin prozapalnych, czyli substancji powiązanych z reakcjami zapalnymi w organizmie oraz chorobami przewlekłymi.

Według badań, które Keltner wraz ze współpracownikami przeprowadził w 26 krajach na świecie, zachwyt najczęściej budzi „moralne piękno innych ludzi”- akty odwagi, dobroci, współczucia, przezwyciężanie trudności, zaangażowanie w coś. Na drugim miejscu jest obcowanie z przyrodą i ze zwierzętami, na trzecim -  sztuka (muzyka, sztuki wizualne, architektura). W dalszej kolejności- religijne lub duchowe przeżycia, a także kontakt z narodzinami i ze śmiercią.

Co ważne, zachwyt nie jest wcale powiązany wyłącznie z rzadkimi, czy spektakularnymi momentami. Żeby go doświadczyć, nie trzeba jechać w Himalaje, czy na koncert Taylor Swift. Kryje się w codzienności - to ten bez kwitnący przy naszej ulicy, życzliwość sąsiadki, odważna decyzja koleżanki z pracy, filozoficzne pytania naszego trzyletniego dziecka, czy wnuka. Trzeba tylko wytężyć wzrok. Trochę jak w zabawie „znajdź 10 różnic pomiędzy obrazkami”. 

Sam Keltner zaczął praktykować zachwyt jakieś dziesięć lat temu, po śmierci ukochanego brata. Pogrążony w żałobie postanowił sprawdzić, czy świadome doświadczanie zachwytu choć trochę wyciągnie go z głębokiej depresji. Zaczął od odwiedzenia miejsc, w których doświadczał tego uczucia razem z bratem - przemierzył te same górskie szlaki, zajrzał do tych samych miasteczek. Później sięgnął po muzykę. A potem - zaczął zwracać uwagę na to, co go porusza w jego najbliższym otoczeniu. Codziennie szedł na spacer po swojej okolicy „w poszukiwaniu zachwytu” i go znajdował, na przykład przyglądając się bawiącym się dzieciom.

W swojej książce Keltner podpowiada, jak taki spacer może wyglądać: „Staraj się patrzeć na to, co widzisz świeżym okiem, wyobrażając sobie, że widzisz to po raz pierwszy. Podczas każdego spaceru poświęć chwilę, aby podziwiać bezmiar rzeczy, na przykład patrząc na panoramiczny widok lub z bliska na szczegóły liścia lub kwiatu. Wybierz się w nowe miejsce. (…) Bardziej prawdopodobne jest, że poczujesz zachwyt w nowym środowisku, w którym widoki i dźwięki są nieoczekiwane i nieznane. Niektóre miejsca nigdy się nie starzeją, więc nie ma niczego złego w ponownym odwiedzaniu ulubionych lokalizacji, jeśli okaże się, że stale napełniają cię zachwytem. Kluczem jest rozpoznanie nowych cech tego samego starego miejsca”.

W rozmowie z Kristą Tipett w podkaście „On Being” Keltner wyznał, że ta praktyka odmieniła mu życie, a jego brat stał się mu jeszcze bliższy, jeszcze „bardziej obecny.”
Jak przekonuje w swojej książce - osoby, które doświadczają zachwytu są „bardziej otwarte na nowe pomysły. Na to, co nieznane. Na to, czego język nie jest w stanie opisać. Na absurd. Na poszukiwanie nowej wiedzy. Na samo doświadczenie, na przykład dźwięku, koloru, doznań cielesnych lub kierunków, w jakich ich myśli mogą podążać podczas snów lub medytacji. Na mocne strony i zalety innych ludzi. (…) Czują się bardziej komfortowo z tajemnicami, z tym, czego nie da się wyjaśnić”. Czyż nie jest to wystarczająca zachęta do poszukania tej emocji?

Potrzebujemy czuć się częścią czegoś większego, mamy to zapisane w naszym DNA. W zsekularyzowanym świecie o takie doznania coraz trudniej, ale zachwyt może być tym kołem ratunkowym, „potężnym antidotum na współczesną epidemię  -  poczucie izolacji i samotność”- jak przekonuje Keltner.

W „On Being” podkreśla jeszcze jedną ważną rzecz - zachwytu próżno szukać w rolkach na Instagramie, postach na Facebooku, czy we wpisach w serwisie „X”. „W żadnym z badanych przez nas krajów nikt nie wymienił smartfonu jako źródła zachwytu”- podsumowuje.
 

NOTATKI Z SESJI

'Będzie pani kimś w rodzaju prostytutki'. Jestem jego nową terapeutką
'Podczas naszego pierwszego spotkania, nawet nie mrugnęłam, kiedy John oświadczył, że wybrał właśnie mnie, ponieważ 'jestem nikim' w Los Angeles, co praktycznie eliminuje ryzyko wpadnięcia na kogoś znajomego w poczekalni'. Fragment książki 'Czy chcesz o tym porozmawiać' Lori Gottlieb, psychoterapeutki i felietonistki magazynu 'The Atlantic'.
CZYTAJ WIĘCEJ

ŻYCIE POZA EKRANEM

RODZEŃSTWO

ZABURZENIIE OSOBOWOŚCI

ZBYT WYCZERPANI, ŻEBY ŻYĆ

REKOMENDACJE DLA CIEBIE