Przeczytaj codzienny wgląd w trendy gospodarcze i makroekonomiczne
 
 
 
 
 

Tylko dla subskrybentów

 
 
 

Dane dnia

 
 
 
30 czerwca 2025ZOBACZ W PRZEGLĄDARCE
 
 
 
 
 
 
 

Fala chińskich towarów u bram Europy

 

Ignacy Morawski

i.morawski@pb.pl

 

 
 
 

Statki z chińskim z towarem, które nie popłynęły do USA, zawijają do Europy. Wszyscy liczą, że w końcu i tak kupią go Amerykanie. Liczą na to nawet amerykańskie firmy.

 
 

Kiedy w jednych miejscach świata toczy się walka na siłę ognia, w innych walczy się na to, kto komu wepchnie więcej towaru do gardła. Chiny zwiększają produkcję przemysłową i eksport, mimo że na świecie rośnie niechęć do kupowania ich towarów. Wygląda na to, że są przekonane, że ich siła technologiczna i polityczna jest nie do zatrzymania. Robią to za cenę własnych zysków.

W maju produkcja przemysłowa Chin wzrosła o 5,8 proc. r/r, dokładnie tyle samo, ile rosła średnio w poprzednich 12 miesiącach. Eksport liczony w dolarach zwiększył się o 6 proc., a więc wyraźnie szybciej niż w poprzednich miesiącach, a jednocześnie zyski firm przemysłowych spadły o 9,1 proc. Wniosek? Chiny sprzedają światu towar za wszelką cenę. Dużo produkują, licząc, że wojny handlowe nie zatrzymają ich ekspansji przemysłowej.

Ponieważ znacząco spadł eksport Chin do USA, towar płynął szerszym strumieniem do Europy. W okresie styczeń-maj eksport do USA spadł o 10 proc., a do Niemiec zwiększył się o 12 proc. — wynika z danych chińskiego urzędu celnego. Oprócz krajów UE duży wzrost eksportu Chiny notują też na wielu innych kierunkach — do krajów ASEAN, Japonii czy nawet Kanady. Ten ostatni przykład pokazuje, że eksporterzy ewidentnie liczą, że w końcu towar zostanie przyjęty w USA. Trudno, żeby wpadająca w stagnację Kanada nagle potrzebowała o jedną dziesiątą więcej importowanych towarów.

 
 

To wszystko odbywa się oczywiście za cenę pogłębiającej się deflacji przemysłowej, która rozlewa się po świecie. W Chinach inflacja PPI w maju wyniosła -2,7 proc., najmniej od października zeszłego roku. W Polsce wskaźnik utrzymuje się na poziomie -1,5 proc., mimo że prognozy z początku roku wskazywały na stabilizację cen w fabrykach. Z punktu widzenia całej gospodarki jest to oczywiście pozytywna wiadomość — deflacja w przemyśle ułatwi szybsze zdławienie ogólnej inflacji i tym samym obniżki stóp procentowych. Jeżeli Europa będzie chciała jednak bronić swoich kompetencji przemysłowych, to w końcu będzie musiała chronić się przed zalewem chińskiego importu.

Wszyscy liczą na to, że w końcu do zakupów chińskich towarów wrócą Amerykanie. Presję na to będzie wywierał amerykański biznes. W interesującej analizie z 27. czerwca Neel Kashkari, prezydent Banku Rezerwy Federalnej w Minneapolis, napisał, że firmy czekają na obniżenie ceł. W ten sposób opisał sytuację w amerykańskiej gospodarce: „Nasze rozmowy z przedstawicielami różnych branż sugerują, że wiele firm niechętnie przenosi podwyżki cen importu na klientów końcowych, zwłaszcza że wkrótce mogą zostać zawarte umowy handlowe, które obniżą ogólny poziom ceł. Po co niepotrzebnie zrażać klientów, skoro cła mogą wkrótce spaść? Dodatkowo wiele firm informuje, że wcześniej zgromadziły zapasy w oczekiwaniu na podwyżkę ceł i obecnie je wyprzedają, stosując ceny odpowiadające kosztom ich zakupu. Jeśli jednak stawki celne pozostaną wysokie z powodu braku szybkiego zawarcia umów handlowych, firmy te sugerują, że będą zmuszone przenieść podwyżki cen na klientów”.

Nie należy jednak oczekiwać, że wszystko wróci na stare ścieżki. Amerykanie są zdeterminowani do zredukowania zależności od importu towarów, szczególnie w branżach maszynowej i elektronicznej. W umiarkowanym scenariuszu będą otwarci na przyjmowanie chińskich towarów przekierowanych z innych krajów, ale docelowo chcą znacząco zmniejszyć relacje handlowe z Chinami.

Europa pozostanie w kropce. Chiny są zdeterminowane, by zwiększać swoją dominację przemysłową i nie kupować dużo od innych. Komisja Europejska jest zafiksowana na obronie wolnego handlu i ma wrodzoną niechęć do stosowania środków ochrony rynku. Będziemy mieli coraz więcej chińskiego towaru w różnych branżach. Plus jest taki, że płacą za to także sami Chińczycy swoimi stratami. Oni też w końcu muszą wykazać jakąś wrażliwość na te straty i zmienić kurs.

Może nadchodzący pod koniec lipca duży szczyt UE-Chiny pozwoli rozwiązać część z tych problemów.

 
 
 
To również może Cię zainteresować:
 
Znani inwestorzy łączą majątki w funduszu
 
Znani inwestorzy łączą majątki w funduszu
 
Maciej Zientara wspólnie z rodziną Dudów inwestuje w start-upy i nieruchomości. Nieformalna współpraca przeradza się właśnie w formalny sojusz.  
 
Rynek wystawi rachunek za wyborczy chaos? PB BRIEF
 
Rynek wystawi rachunek za wyborczy chaos? PB BRIEF
 
W poniedziałkowym PB Brief przyglądamy się ostrzeżeniom inwestorów wobec Polski w kontekście napięć politycznych, czekamy na kluczowe dane o inflacji i analizujemy, jak wykorzystać słabość dolara.  
 
Wielkie przekierowanie chińskiego eksportu
 
Wielkie przekierowanie chińskiego eksportu
 
Statki z chińskim z towarem, które nie popłynęły do USA, zawinęły do Europy. Wszyscy liczą, że w końcu i tak kupią go Amerykanie. Liczą na to nawet amerykańskie firmy.