Interfejs białkowy „wariuje” w zetknięciu z AI
To, że sztuczna inteligencja może okazać się łudząco atrakcyjnym partnerem w relacjach, których nawiązywanie zwykliśmy przypisywać ludziom, trafiło na tapet branży kreatywnej przed wieloma laty. W filmie „Ona” z 2013 (!) roku główny bohater zakochuje się w Samanthcie, która jest niczym innym jak kusząco inteligentnym i dostosowanym do potrzeb emocjonalnych człowieka chatbotem. Smutna to była historia miłosna, ale wówczas podchodziła pod „fiction”, nie zaś „science”. Tak było kiedyś.
Dzisiaj naukowcy ostrzegają, że zbyt częste i zażyłe interakcje z AI mogą prowadzić do zaburzeń psychicznych. Mogą też prowadzić do innych kryzysów zdrowotnych, jeśli potraktujemy odpowiedzi udzielane przez model językowy jak receptę od lekarza. A jeśli o lekarzach już mowa, to AI jako wsparcie dla medyków może okazać się równie kłopotliwe, jak „chatbot dobra rada” dla pacjentów; naukowcy ostrzegają bowiem, że lekarze rutynowo wspierający się AI zaczynają tracić zawodową czujność i skuteczność.
W tak zakreślonej rzeczywistości nie sposób nie ulec wrażeniu, że ludzki mózg nie jest przystosowany do regularnego kontaktu ze swoim technologicznym odpowiednikiem. Czy doczekamy się zaleceń profilaktycznych w zakresie prawidłowego korzystania z AI?