Newsletter Być Rodzicem

Wtorek, 9 września 2025

Agnieszka Mularczyk
Redaktorka

- Oj, jak ja lubię patrzeć na państwa twarze w czerwcu - jakoś tak mawiała na zakończeniu roku wychowawczyni z podstawówki mojej córki. I zaraz dodawała: - Uśmiechnięte, radosne, zrelaksowane. Oj, z innymi minami przyjdą państwo we wrześniu, z innymi. Odkąd pracuję, zwracam na to uwagę.

To zagajenie wychowawczyni zostało mi w głowie i ciągle przypomina mi się po wakacjach, kiedy przeżywam szkolny szok wrześniowy. I choć jestem już matką licealistki, to nadal nie umiem w początek roku szkolnego. Poranny speed, nawet jeśli wymaga już coraz mniejszego zaangażowania, jest jakoś bardziej dotkliwy zaraz po wakacjach. Wracają coroczne pertraktacje: Będziesz jadła obiady w szkole? Może w tym roku będą lepsze (mówię, a sama w to nie wierzę; jak co roku, zainteresowana nimi jestem tylko ja, bo to mi ułatwiłyby życie). W skomplikowane układy zajęć szkolnych i pozaszkolnych trzeba wpisać dentystę, okulistę (dlaczego nie udało się tego załatwić w wakacje?) i pilną wyprawę po buty na wf (jak wyżej).

I chyba właśnie na początku roku szkolnego najbardziej się cieszę z tego, że dzieci tak szybko rosną. Zazwyczaj mówi się to z nutką smutku, one szybko rosną, my nie młodniejemy, czas tak szybko leci... Ale we wrześniu jestem pewna jednego: w życiu nie chciałabym się znowu znaleźć w skórze rodzica dziecka w wieku wczesnoszkolnym. Wrócić do czasu, kiedy rano trzeba było naszykować śniadanie, zapakować kanapki do szkoły, dopilnować, żeby zęby były umyte, włosy rozczesane, a w tornistrze znalazło się wszystko, co trzeba, sprawdzić, czy outfit pasuje do aury, odprowadzić do szkoły, odebrać? Dziękuję. Do tego jeszcze wieczorem zagonić do lekcji... Rozpędziłam się, to już ponoć nieaktualne.

Drodzy rodzice szkolaków, nie mam pojęcia, jak dajecie sobie radę. Ale przetrwacie. To minie. I potem tylko łezka zakręci się w oku, jak znajdziecie zapisany niezgrabnymi literami zeszyt w trzy linie.

NAUCZYCIELE

Wychowawstwo to tak naprawdę drugi etat w szkole. Praca, z której nie da się ''wyjść''
'Wielu rodziców przychodzi do szkoły z bagażem własnych doświadczeń - często niezbyt pozytywnych. To sprawia, że startują z pewnym dystansem czy nawet negatywnym nastawieniem, a potrzeba czasu, by zobaczyli, że naprawdę gramy do jednej bramki - dla dobra dziecka'. Rozmowa z Irminą Żarską, wychowawczynią i nauczycielką języka polskiego.
CZYTAJ WIĘCEJ

BOBAS

SZKOLAK