Newsletter Edukacyjny

Środa, 10 września 2025

dziennikarka Wyborczej

Nowy rok szkolny wystartował z głośnym hasłem „edukacja zdrowotna”. W zamyśle – ważny, interdyscyplinarny przedmiot o dobrostanie psychicznym i fizycznym, relacjach, dojrzewaniu, uzależnieniach (także cyfrowych) i kompetencjach życiowych. W praktyce – sporo improwizacji. Jak pisze Katarzyna Stefańska w „Wyborczej”, w niektórych szkołach dyrekcje… delikatnie zniechęcają rodziców do zapisywania dzieci. Powód bywa prozaiczny: brak nauczycieli i logistyczny węzeł z układaniem planów. W jednym z łódzkich liceów – relacjonuje Stefańska – chętny do prowadzenia zajęć znalazł się jeden (biolog), a jeśli w klasie zgłosi się 32 uczniów, trzeba tworzyć dwie grupy i już robi się ciasno.

Z podwarszawskiego Brwinowa nasza dziennikarka Martyna Śmigiel opisuje inny wariant chaosu: rodzice słyszą o „minimum 15 chętnych”, choć w rozporządzeniu widnieje tylko limit maksymalny – 24 osoby w grupie. Bywa też, że edukacji zdrowotnej nie ma w planie, a religia – mimo nowych zasad – trafia w środek dnia. Szkoły tłumaczą: „trwają przygotowania”.

Małgorzata Zubik przypomina z kolei parametry systemowe: przedmiot obejmuje klasy IV–VIII w podstawówkach i wybrane roczniki w szkołach ponadpodstawowych (po jednej godzinie tygodniowo). Nie ma ocen, udział nie wpływa na promocję, a rodzice i pełnoletni uczniowie mogą złożyć rezygnację do 25 września. Teoretycznie więc – domyślnie wszyscy chodzą, praktycznie – wiele zależy od organizacji w konkretnej szkole.

Owszem, skrajne środowiska grzmią o „deprawacji”, ale z relacji szkół i rodziców wyłania się bardziej przyziemny obraz: przeładowane plany (uczniowie siedzą w szkole od 8:00 do 16:30), brak kadr, brak gotowych programów i materiałów, a czasem – mylne komunikaty. Dyrektorzy mówią wprost: „Z pustego i Salomon nie naleje”. Do nauczania dopuszczeni są m.in. nauczyciele biologii, WDŻ, przyrody, WF oraz szkolni psychologowie; można też zatrudniać osoby z wykształceniem medycznym (z przygotowaniem pedagogicznym). Problem? Poczucie braku kompetencji do tak szerokiego zakresu i – znów – plan lekcji.

W tej debacie ginie najważniejsze pytanie: kto ma to realnie uczyć i jakim zakresem wiedzy dysponować? Wymagania wobec nauczyciela są dziś rozpięte jak most Golden Gate w San Francisco: od edukacji medialnej i cyberbezpieczeństwa, przez psychologię i zdrowie psychiczne, dojrzewanie i edukację seksualną, żywienie, aż po pierwszą pomoc, ewakuację i pracę w kryzysie. To nie jest jeden fach – to kilka zawodów w jednym. Czy ktoś to naprawdę przemyślał? I czy na pewno potrzebujemy dublować treści, które już mamy w biologii, WF-ie czy EDB? To ważne tematy. Ale znów wprowadzamy je „na rympał”.

TEMAT DNIA

Edukacja zdrowotna komplikuje plany lekcji. Dyrektorka: Rodziców można podzielić na trzy grupy
Zmiany w organizacji lekcji religii i nowy przedmiot edukacja zdrowotna to - obok braku nauczycieli - główni winowajcy problemów z układaniem planu lekcji w tym roku. Szkoły wciąż czekają na deklaracje rodziców i nie wiedzą, czy zbiorą się grupy do tych przedmiotów.
CZYTAJ WIĘCEJ

TO TEŻ WARTO PRZECZYTAĆ