Dzień dobry,
Dlaczego rosyjskie drony znalazły się nad Polską akurat w nocy z 9 na 10 września? Nie ma wątpliwości, że ma to związek z rosyjsko-białoruskimi manewrami, które rozpoczynają się w piątek, ale już skupiają uwagę całej Europy.
"Warto się im przyglądać: powtarzane co cztery lata operacje wiele mówią o militarnych intencjach Kremla" - pisze Wacław Radziwinowicz i ostrzega, że tym razem może dojść do imitacji ataku jądrowego i wystrzelenia Oresznika, hipersonicznego (prędkość ponoć 10 machów, czyli ok. 3,4 tys. m/s) pocisku balistycznego, w którym Putin widzi swoją wunderwaffe.
To nie był pełnoskalowy atak, ale świadoma prowokacja - mówią eksperci. Wczoraj 19 dronów wtargnęło w przestrzeń powietrzną Polski, a jeden z nich zniszczył dom we wsi Wyryki. To kolejne przesunięcie pionka na planszy eskalacji.
Polacy zastanawiają się, czy to już przedsionek wojny? Jakie są tego konsekwencje?
Spójrzmy na to z różnych stron:
- z militarnej – Polska i nasi sojusznicy zareagowali błyskawicznie, procedury NATO zadziałały.
Artykuł 4. Paktu został uruchomiony, a świat usłyszał, że Polska nie jest sama. To dowód, że jesteśmy częścią większej całości, której Moskwa nie może lekceważyć;
- z politycznej – popłynął ważny sygnał jedności: premier i prezydent mówią jednym głosem. W kraju, w którym umiemy kłócić się o wszystko, pojawiła się wspólna narracja. I dobrze, bo prowokacje udają się tylko wtedy, gdy dzielą społeczeństwo;
- ale jest jeszcze trzeci wymiar – medialno-społeczny. Tu Rosja gra najzręczniej. W sieci już huczy od teorii, że to Ukraińcy chcą nas wciągnąć w wojnę: trolle, boty i niestety także niektórzy publicyści powtarzają tezy prosto z Moskwy.
Fundacja Res Futura nie ma wątpliwości, że działania dezinfomacyjne są skoordynowane, a ich celem jest eskalacja emocji, polaryzacja opinii publicznej i podważanie zaufania do instytucji państwowych. I to jest najgroźniejsze:
jeden dron zniszczył dom w Wyrykach, 19 zachwiało poczuciem bezpieczeństwa Polaków.
I to był prawdziwy cel ataku. Putin nie zamierza przecież zdobyć Warszawy kilkoma Shahedami. Jego zamiarem jest zastraszyć, zasiać panikę, podsycić nieufność wobec sojuszników i wobec Ukrainy. Jeśli zaczniemy wierzyć, że zagrożenie płynie nie ze Wschodu, lecz z Kijowa czy Brukseli – Kreml może wygrać bez jednego wystrzału.
Dlatego ważne jest, by zachować proporcje: nie lekceważyć realnego zagrożenia, ale też nie ulegać narracjom, które mają nas sparaliżować. Bo wojna hybrydowa już trwa i to nie są tylko drony nad Polską –
to także walka o kontrolę nad naszymi emocjami i sposobem myślenia. A tu, jak pokazują ostatnie dni, front wcale nie jest mniej niebezpieczny niż ten w powietrzu.
.