Newsletter Górski

11 września 2025

dziennikarz Wyborczej

Na jubileuszowy 30. Festiwal Górski znów przyjechali znani himalaiści i wspinacze z całego świata. Ale kto wie, czy najważniejszym wydarzeniem nie było podsumowanie pomocy dla powodzian, w którą zaangażowali się Polki i Polacy. Na spotkaniu polały się łzy.

Nie trzeba nikomu mówić, że największa impreza górska odbywa się co roku we wrześniu w Lądku-Zdroju. To zapomniane nieco uzdrowisko na kilka dni staje się górską stolicą Polski. Przyjeżdżają tu wszyscy najważniejsi - z Reinholdem Messnerem, pierwszym zdobywcą Korony Himalajów i Karakorum na czele - który zjawił się tu drugi rok z rzędu. Przyjechał też Włoch Simone Moro. On z kolei wspinał się z Polakami zimą na ośmiotysięcznikach.

Nie brakuje też kobiet, które odnoszą spektakularne sukcesy. Tym razem była to m.in. amerykańska wspinaczka Lynn Hill, wiele wzruszeń pojawiło się też podczas spotkania z Justyną Kowalczyk-Tekieli. Przygotowano również specjalne wspomnienie o himalaistce Krystynie Palmowskiej, zdobywczyni Broad Peak i Nanga Parbat w zespołach kobiecych, która w czerwcu tragicznie zginęła w Tatrach, spadając z okolic Wyżniej Przybylińskiej Przełęczy.

Łącznie w tym roku - między 3 a 7 września - przygotowano ponad 500 wydarzeń na kilku scenach. Oprócz prelekcji i spotkań, były warsztaty i koncerty, można też było zdobyć autografy autorów książek górskich. Każdy znalazł coś dla siebie.
Jednak kto wie, czy najważniejszym wydarzeniem tegorocznej edycji, nie było podsumowanie pomocy dla powodzian, w którą zaangażowali się Polki i Polacy. Tydzień po zakończeniu festiwalu w 2024 roku Lądek-Zdrój został zalany po przerwaniu tamy nad pobliskim Stroniem Śląskim. Już dzień po tej tragedii dyrektor festiwalu Maciej Sokołowski zainicjował wśród ludzi gór zbiórkę pieniędzy dla miasta, które jest im tak bliskie. Wpłacono prawie 2 mln zł.

Podczas spotkania "Bardzo wielka woda" polały się łzy wzruszenia. Maciej przypomniał bowiem tragiczne chwile sprzed roku. Zaprosił na scenę wielu gości, którzy nieśli pomoc innym bez względu na wszystko. Co ciekawe, najwięcej braw zebrali strażacy ochotnicy. A na koniec rozliczył się z zebranych pieniędzy. Dokładnie pokazał, na co zostały wydane.

Mnie to spotkanie poruszyło bardziej niż relacje z ośmiotysięczników czy pionowych ścian. Bo to był pokaz ludzkiej solidarności, o którą dziś w naszym kraju tak bardzo trudno.

NA TOPIE

NIE PRZEGAP

CZYTAJ TAKŻE