Słyszałam setki kobiecych historii o partnerach przekonanych, że gmeranie w pochwie, tak jakby w niej zgubili klucze, a potem traktowanie jej penisem w taki sposób, jakby wisiała im jakąś ogromną kasę, to doskonały sposób na rozgrzanie każdej kochanki. Skąd wytrzasnęli taki pomysł na dopieszczenie kobiety? Z filmów pornograficznych. Pornografia jest najpopularniejszym, a jednocześnie najmniej omawianym źródłem wiedzy o seksie. I wyjaśnijmy sobie od razu dla jasności, że ma tyle wspólnego z edukacją seksualną, co świnka morska z morzem.
Porno, w przeciwieństwie do rzetelnej edukacji, jest tak łatwo dostępne, że jeszcze zanim młoda osoba rozpocznie aktywne życie seksualne, już wie, jak wszystko „powinno” wyglądać. Oglądanie pornografii ma wpływ na nas wszystkich, na nasze relacje, postrzeganie obrazu ciała, rozumienie czym jest orgazm i przyjemność erotyczna.
Czy szukaliśmy tych treści na własną rękę, czy ktoś nam je podsunął, często filmy dla dorosłych widzieliśmy wcześniej niż mieliśmy pierwsze doświadczenia w tej przestrzeni. To ważne, żeby umieć spojrzeć krytycznie na porno. I wiedzieć czym jest, a czym nie i do czego zostało stworzone.
Czy znasz kogoś, kto obejrzał film porno do końca?
No właśnie. Większość z nas nie zna. Bo treści pornograficzne to rozrywka, przy której się masturbujemy, a nie czekamy na rozwikłanie historii bohaterów. To fikcja, gdzie wymyśla się scenariusz, wybiera aktorów, filmuje z bliska genitalia, skraca sceny, montuje akcję, żeby wszystko jak najlepiej wyglądało w kamerze i wywoływało jak najszybciej podniecenie u odbiorców. Jeżeli ktoś wyobraża sobie, że może nauczyć się czegoś z filmów porno, to tak jakby liczył na to, że będzie wiedział, jak ł jak pilotować statki kosmiczne po obejrzeniu „Gwiezdnych wojen”.
Seks w porno to występ. Scenografia. Reżyseria. Gra aktorska. To nie jest rzeczywistość:
- W filmach penetracja trwa kilkanaście minut - w realnym świecie średnia to ok. 5,5 minuty.
- Liczy się głównie penetracja - kontekst, czyli emocje, rozmowa, zabawa, zaufanie oraz inne aktywności seksualne nie mają wielkiego znaczenia.
- Mężczyźni nie mają problemów z erekcją - co w życiu codziennym jest nieprawdą.
- Średnia wielkość penisa w filmach porno to około 20 centymetrów (aktorów o takich rozmiarach najchętniej zatrudnia się do produkcji ) - co jest totalnie nierealistyczne.
- Kobiety szczytują na zawołanie, niemal na sam widok penisa w wzwodzie - to jest tak oderwane od rzeczywistości, że zwyczajnie brak mi słów, żeby to skomentować.
On w nią wszedł, a ona oszalała z rozkoszy
W Internecie najłatwiej trafić na strony, które pokazują tandetne, monotonne i ginekologiczne (w znaczeniu: z dużą ilością ujęć genitaliów nagrywanych z bliska) filmiki. Mamy tam jeden i ten sam schemat: robienie laski, penetracja, seks analny, wytrysk na twarz kobiety. Przenoszenie tych smutnych obrazów do własnej sypialni nie wróży niczego dobrego.
Wbrew obiegowej opinii większość filmów dla dorosłych nie rozwija naszej otwartości i nie pomaga w doszukiwaniu się przyjemności w relacjach intymnych. Za to wzmacnia stereotypy dotyczące wąsko rozumianej męskości/kobiecości, normalizuje wymuszanie uległości, promuje fałszywe wyobrażenia na temat seksu i ciała.
Wyedukowani na porno zakładamy, że:
- Każdy powinien lubić seks oralny. W realnym świecie nie istnieje coś takiego jak uniwersalny przepis na seks dla każdego. To, co działa na jedną osobę, może być niekomfortowe dla innej. I ta różnorodność i gotowość akceptowania jej u siebie i u innych jest przepisem na dobrą zabawę w łóżku.
- Penetracja to najlepsza droga do kobiecego orgazmu. A tymczasem badania pokazują, że tylko ok. 18 proc. kobiet regularnie przeżywa orgazm z ten sposób. Większość osiąga satysfakcję w wyniku stymulacji łechtaczki: przez pocieranie, lizanie i masowanie.
- Cipki muszą być zamknięte i gładkie jak u małej dziewczynki, a penisy wielkie jak lufy armatnie. Filmy porno promują nierealistyczne standardy ciała. Większość aktorek ma zoperowane i wygolone części intymne, tak, żeby wszystkie wyglądały tak samo - jak zamknięte bułeczki. Ciało kobiety tak nie wygląda. To, co cechuje nasze części intymne, to różnorodność. Każda z nas jest inna i każda na swój sposób wyjątkowa i piękna. Podobnie jest z obrazem męskiego ciała. Ogromny członek to nie jest norma ani konieczny warunek do dobrej zabawy w łóżku.
Kiedy naoglądamy się takich filmów, nie sprawdzamy tych treści, nie pytamy, nie kwestionujemy, tylko odgrywamy coś, co zobaczyliśmy w internecie, to prowadzi do napięcia, niepewności, nieporozumień i presji. Kobiety często nabywają przekonania graniczącego z pewnością, że wszystko robimy źle. Nasze ciała są grube i brzydkie. Źle się poruszmy. Nie szczytujemy na zawołanie. Pornografia nie pomaga w zrozumieniu siebie i swoich pragnień ani w zrozumieniu partnerów i ich pragnień.
Porno w związku
Porno przyzwyczaja do nienaturalnie potężnej dawki napięcia erotycznego. W ten sposób uzależniamy się od silnych bodźców i potem realne odczuwanie przyjemności w rzeczywistym świecie może być odbierane jako „za słabe”, „rozczarowujące” czy „za mało” stymulujące.
Jeżeli jesteśmy w punkcie, gdzie wolimy oglądać porno od kochania się z naszą partnerką, czy partnerem to znaczy, że posunęliśmy się o jedno (albo kilkaset) porno za daleko. Dlatego tak ważne jest, żeby konsumować treści pornograficzne z głową, bo mogą dosłownie rozjechać nasze związki i nasze szanse na dobry seks.
Co z tą zgodą?
Pytania o zgodę nie znajdziecie w mainstreamowych treściach pornograficznych. Brak zainteresowania ze strony kobiety, czy jej opór jest przedstawiany jako coś, co można „przełamać”. Wysyłany jest toksyczny przekaz, że wystarczy być wytrwałym, a druga osoba w końcu „zmięknie”. Albo, że zgoda w ogóle nie ma znaczenia. Przymus jest romantyzowany - ona na początku może nie chce tego robić, ale potem zaczyna jej się podobać. To wszystko wzmacnia toksyczny przekaz, że ze zdaniem kobiet w kwestii decydowania o tym, co się dzieje w przestrzeni intymnej z naszymi ciałami, nie ma potrzeby się liczyć.
Seks nie jest brudny, ale seksizm już tak
A na koniec chciałabym wyjaśnić coś bardzo ważnego. Nie jestem zwolenniczką cenzury. Nie uważam, że powinniśmy zabronić dostępu do porno i to by rozwiązało sprawę. Cenzura nie może wyzwolić seksualności. Potrzebujemy za to otwartości, różnorodności, krytycznego myślenia i edukacji. Powstają też filmy twórców, którzy chcą być alternatywą do mainstreamu. Kręcą seksowne materiały, w których nie powielają krzywdzących stereotypów. Albo nawet stawiają im opór. Szkoda byłoby się zamykać na takie treści.
Zmiana wyobrażenia o seksualności nie jest możliwa, dopóki seksualność sama w sobie jest dla wielu z nas tematem tabu. Nie atakujmy za pokazywanie seksualności, atakujmy seksizm za próby jej kontrolowania.
A porno bajki możesz sobie odpalić czasem na dobranoc, jeśli już w nie nie wierzysz i masz po prostu ochotę na masturbację przed zaśnięciem.