Lata temu, jeszcze przed pełnoskalową wojną, ale już po aneksji Krymu, byłem na spotkaniu z urodzonym we Lwowie reżyserem Witalijem Manskim po jego dokumencie „Świadkowie Putina”. W pewnym momencie mikrofon przejął starszy pan i zaczął zadawać wielokrotnie złożone długaśne pytanie. Szło to mniej więcej tak: „O co Putinowi chodzi, jakie są jego determinacje, co go napędza, dlaczego zachowuje się w ten sposób, kim tak naprawdę jest Władimir Putin”. Kiedy pytający skończył, Manski, wpisany przez służby na listę wrogów Rosji, zastanowił się przez sekundę, a zanim odpowiedział, wziął długi oddech. „Putin jest oficerem KGB” – tych kilka słów nie trzeba było nawet tłumaczyć.
Kiedy Putin mówi bzdury o historii Polski, to nie jest tak, że plecie, co mu ślina na język przyniesie. Ma w tym cel. Jest oficerem KGB.