Piątek, 10 października 2025
redaktor działu Świat i naczelny magazynu „Książki”
 
Pokojową Nagrodę Nobla otrzymała María Corina Machado, liderka wenezuelskiej opozycji, najpierw wobec Hugo Chaveza, obecnie Nicolasa Maduro, którego reżim doprowadził naftowe mocarstwo do ekonomicznej zapaści, a osiem milionów Wenezuelczyków skłonił do emigracji. Po sfałszowanych wyborach w 2024 r. tysiące osób zostało aresztowanych. 57-letnia Machado przebywa nadal w kraju, ale w ukryciu. 
 
Na tegoroczną decyzję komitetu noblowskiego w Oslo oczekiwano z większym niż zwykle napięciem. Dlaczego? Otóż norwescy politycy przygotowywali się na potencjalne reperkusje ze strony USA, jeśli nagroda nie zostanie przyznana Donaldowi Trumpowi. Amerykański prezydent od tygodni domagał się tego zaszczytu dla siebie – za rzekome "powstrzymanie siedmiu niekończących się wojen", nie wspominając o skłonieniu rządu Benjamina Netanjahu i Hamasu do zgody na pierwszą fazę zawieszenia broni w Strefie Gazy.

"The New York Times" donosi dziś, że postęp w tych negocjacjach to zasługa zięcia Trumpa. Jared Kushner miał bowiem pośredniczyć między zniecierpliwionym teściem a izraelskimi ministrami. Przekonał Izraelczyków, aby nie zwracali uwagi na oświadczenia Hamasu, z których wynikało, że grupa nie rozbroi się i nie zrezygnuje z rządzenia Gazą, a zamiast tego poprzestali na obietnicy, że Hamas zwolni zakładników. 

– Kiedy pracujesz w nieruchomościach w Nowym Jorku, jesteś przyzwyczajony do skomplikowanych, dynamicznych dealów z trudnymi ludźmi. Musisz być w stanie ich przejrzeć, zobaczyć, w co grają i jak daleko możesz ich przycisnąć. My ze Steve'em [Witkoffem] jesteśmy właśnie takimi gośćmi – specami od umów – pochwalił się mąż Ivanki Trump. 

To na wypadek, gdyby ktoś jeszcze wątpił, że globalna polityka to dziś połączenie przedszkola z ponurym lunaparkiem z powieści Stephena Kinga. W każdym razie w Oslo uznano, że z nagrodą dla Trumpa można jeszcze poczekać. 

Pożegnania. 

- Mam to szczęście, że wydaje mi się, że wiem, jaki jest sens i cel życia - mówił prof. Adam Strzembosz w ostatnim wywiadzie, jakiego udzielił Donacie Subbotko przed dwoma laty. Był wiceministrem sprawiedliwości w rządzie Mazowieckiego, potem pierwszym prezesem Sądu Najwyższego i przewodniczącym Trybunału Stanu. Zmarł dziś w nocy. Miał 95 lat. 

Nigdy nie unikał brania odpowiedzialności – czy to nie był ten sens? - Jak miałem czterdzieści parę lat, myślałem, że osiągnąłem, co mogłem. Ale wybuchła Solidarność – i tam dopiero się przydałem. W stanie wojennym troszkę chyba też. I przy Okrągłym Stole. Gdy mogłem uznać, że moja działalność sędziowska i naukowa się skończyła – ciach, wezwali mnie do apelu. Stara kobyła leżąca w stajni dźwignęła się z trudem, a ja przystawiłem drabinkę, wdrapałem się, wziąłem zardzewiałą lancę i wyruszyłem w pole" – tak to ujmował.  

I jeszcze to, niech będzie mottem wspomnienia o nim: - Ojciec lubił literaturę romantyczną, dużo nam czytał w czasie okupacji. Cyrana de Bergerac jeszcze z 500 linijek bym powiedział: "Pełnym wdzięku ruchem dłoni / Rzucam moje w kąt manatki / I płaszcz zwlekam, co mię słoni, / I… dobywam mojej szpadki". 

Tego samego dnia żegnamy jeszcze jedną wybitną postać polskiej historii najnowszej: Mirosława Chojeckiego. O jego roli w opozycji w czasach PRL-u nie da się napisać w kilku zdaniach. Wspomnijmy więc tylko o tym, co zrobił dla polskiej kultury, prowadząc największe podziemne wydawnictwo w całym bloku sowieckim. "Gdy w 1980 r. Miłosz otrzymał Nobla, jego jedynym polskim wydawcą była NOWA, która tym samym uratowała Polskę od kompromitacji.

"Josif Brodski, rosyjski dysydent i kolejny noblista, mówił, że żadne inne wydawnictwo na świecie nie zapewniało mu tak wysokich nakładów" – przypomina Mirosław Maciorowski
To dzięki osobom, które subskrybują Wyborcza.pl, możemy tworzyć nie tylko ten newsletter, ale też reportaże, wywiady i śledztwa. Dziękujemy! Jeśli jeszcze nie masz prenumeraty cyfrowej, sprawdź aktualne promocje TUTAJ.
TEMATY DNIA
NIE PRZEGAP