Za klienta złowionego na ulicy i wciągniętego do lokalu - 40 zł. Za 15-minutowy taniec w pokoju na zapleczu - 400 zł. A za szampana - nawet 20 tys. zł. - Niby dużo, ale należnych nam pieniędzy nie możemy się doprosić od miesięcy - mówi 'Wyborczej' tancerka ze znanego nocnego klubu w Gdańsku. Jest jedną z kobiet, która o wypłatę postanowiła się upomnieć. |