Newsletter Polityczny

Piątek, 21 listopada 2025

dziennikarka polityczna Wyborczej

Warto wiedzieć, co się działo w tym tygodniu w polityce. Bo polityka Cię dotyka każdego dnia.

Premier Donald Tusk wystąpił w piątek w Sejmie. I znowu musiał apelować do opozycji, by się opamiętała. Alicja Gardulska cytuje szefa rządu:

- Zwracam się jeszcze raz do każdej Polki, każdego Polaka i szczególnie do każdego na tej sali, w Pałacu Prezydenckim. Nie mówię do tych, którzy są po tamtej stronie, dla pieniędzy czy z innego powodu. Są straceni. Mówię do tych, którzy nie rozumieją, którzy dali się omotać kłamstwom, którzy błądzą. Opamiętajcie się, póki jeszcze jest czas. To, co w spokojnych czasach jest głupotą, błędem czy grzechem zacietrzewienia, w czasie wojny staje się zdradą - mówił.

Premier wspominał o państwowym terroryzmie Rosji i zaapelował jeszcze raz do posłów: „Opamiętajcie się, póki jeszcze jest czas”.

Aż nie do wiary, że w tej sytuacji Jarosław Kaczyński, jak pisze Agata Kondzińska, postanowił oświadczyć, że „zagrożeniem jest Rosja, ale ten rząd też”.

A gdy w Sejmie przemawiał Radosław Sikorski, szef MSZ, Kaczyński wyszedł z sali.

- Sprawa powinna być jasna i bezdyskusyjna. Wrogiem jest Rosja, ofiarą Ukraina. Pomoc dla nas, a dla Ukrainy ratunek nadchodzi z Zachodu, z NATO i od Unii Europejskiej. Patrzyłem na reakcje posłów podczas środowego przemówienia szefa MSZ Radosława Sikorskiego, który mówił o tych – wydawałoby się: fundamentalnych – kwestiach. Po stronie zajmowanej przez posłów PiS były puste fotele. Kilka dni po bezprecedensowym ataku Rosji na polskie terytorium Jarosław Kaczyński uznał, że informacja to nic ważnego, a minister jest niepoważny. Posłowie Konfederacji szydzili z apelów Sikorskiego. A gdy zapytał, czy naprawdę myślą, że poza Unią Europejską Polska poradzi sobie lepiej, ktoś krzyknął: „Tak!". W pierwszym odruchu miałem wrażenie, że padło rosyjskie „da" – komentuje Bartosz T. Wieliński.

Miłosz Piotrowski zawitał do wsi Mika pod Garwolinem. To tu miał się wykoleić pociąg.

"Jak pier…, to aż kucnęliśmy. Ludzie to słyszeli nawet pod Maciejowicami, 15 kilometrów dalej. Mamy wojnę za granicą, potężny wybuch, a oni znajdują to dopiero następnego dnia - słyszę we wsi, gdzie 15 listopada doszło do rosyjskiej dywersji” – pisze Piotrowski.

No właśnie, dlaczego dopiero następnego zostało znalezione źródło wybuchu? Służby nie dość się przyłożyły do szukania przyczyny hałasu? Tylko jedna lub dwie osoby (zależy od relacji) zgłosiły policji w sobotni wieczór ten niezwykły huk.

Wiemy, kto podłożył ładunki. Podejrzani o wysadzenie torów kolejowych w powiecie garwolińskim to obywatele Ukrainy Jewhenij Iwanow i Ołeksandr Kononow. Działali na zlecenie rosyjskiego wywiadu. Jeden z nich był kiedyś pracownikiem ukraińskiej prokuratury, drugi w maju 2025 r. został skazany za akt dywersji przez sąd we Lwowie.

BĄDŹ NA BIEŻĄCO

NIE PRZEGAP

Koordynator służb specjalnych: Jeśli prezydent Nawrocki milczy, to dlatego, że chce zachować element odpowiedzialności
Tomasz Siemoniak: To jest ten moment, kiedy powinniśmy bardzo przyjrzeć się, który z polityków co, gdzie i jak mówi. Kto co relatywizuje, kto próbuje budować antyzachodnie, antyukraińskie, antyniemieckie narracje, które wprost uderzają w nasze interesy.
CZYTAJ WIĘCEJ