Kiedy starszy syn przedstawił pomysł, zareagowałem entuzjastycznie.
Realizacja nie wyglądała zbyt rozsądnie:
Jazda w piątek po pracy spod Krakowa do Jasnej pod Chopokiem.
Trzy intensywne godziny na stoku.
I późno wieczorny powrót, łącznie ponad pięć godzin w samochodzie.
Podjęcie inicjatywy nastolatka, aktywnie spędzony czas z synem i wspomnienia, zwłaszcza w deszczowy dzień – bezcenne.