Zawieszenie wojny w Ukrainie wciąż pod znakiem zapytania
Mało prawdopodobne, by prezydent Rosji Władimir Putin rzeczywiście wziął pod uwagę 30-dniowe zawieszenie broni. To propozycja, która jest efektem spotkania przedstawicieli Ukrainy i Stanów Zjednoczonych w Dżuddzie w ostatni wtorek spowodowała, że Władymir Putin znalazł się pod ścianą.
Przebywający z oficjalną wizytą w Moskwie prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenka twierdzi, że Waszyngton „nie ma pomysłu na zakończenie wojny” a Rosja „nie da się wciągnąć w pułapkę”.
Trudno jednak podejrzewać, że Rosja zgodzi się na ustalone przez USA i Ukrainę warunki. Pojawiają się informacje, że rozejm byłby „tymczasowym wytchnieniem dla ukraińskiego wojska.” Z kolei media poinformowały, że Rosja przekazała Stanom Zjednoczonym listę swoich żądań, których spełnienie warunkowałoby zgodę na zakończenie wojny na Ukrainie. Według agencji Reutera, warunki, jakie stawia Kreml obejmują szeroki zakres spraw i są zbliżone do warunków przedstawianych wcześniej Ukrainie, USA i NATO. To m.in. wykluczenie wejścia Ukrainy do Sojuszu Północnoatlantyckiego czy uznanie aneksji Krymu oraz czterech obwodów.
W obliczu zagrożenia prezydent Andrzej Duda zaapelował do USA o rozmieszczenie na terenie Polski broni atomowej. Premier Donald Tusk i szef MSZ Radosław Sikorski, choć nie krytykują propozycji prezydenta, uważają, że takich spraw nie powinno się omawiać publicznie.