Poniedziałek, 14 kwietnia 2025

Agnieszka Jucewicz
dziennikarka sobotniego Magazynu Wyborczej

Muszę przyznać, że mu pozazdrościłam. Leżał na rozkładanym łóżku, w samych skarpetkach, ręce miał złożone pod głową i przyglądał się wiszącej tuż przed nim „Straży nocnej” Rembrandta. Taki nieoczekiwany prezent zafundowało nauczycielowi Stefanowi Kasparowi amsterdamskie Rijskmuseum. W 2017 roku Kaspar był 10 milionowym odwiedzającym i w nagrodę dostał możliwość spędzenia nocy w muzeum w pakiecie z elegancką kolacją.

Na relacji z tego wydarzenia widać, jak chodzi po galeriach, staje albo przysiada przed kolejnymi obrazami, uważnie się im przygląda. Widać też jaką ma z tego frajdę. Kaspar nie ukrywał, że nieszczególnie lubił Rembrandta, ale ten czas spędzony sam na sam z jego obrazem pomógł mu go docenić. Następnego dnia powiedział dziennikarzom: „Wciąż nie mogę w to uwierzyć. Odkryłem postaci, których nie zauważałem wcześniej. Jakby ożyły na moich oczach. To przeżycie na zawsze zapisało się w mojej pamięci.”

To, że obcowanie z pięknem ma na nas dobroczynny wpływ wiadomo właściwie od zarania ludzkości. Jesteśmy gatunkiem, który ma potrzebę tworzenia, ale też przebywania w otoczeniu piękna. Dziś dysponujemy badaniami, które pokazują, na czym dokładnie ten dobroczynny wpływ polega.

Na przykład, autorki raportu z 2019 roku o leczniczej funkcji sztuki przygotowanego na zlecenie Światowej Organizacji Zdrowia przejrzały 3 tysiące badań i dowiodły, że nie tylko tworzenie sztuki, ale i obcowanie z nią ma znaczenie - zarówno w obszarze profilaktyki zdrowia, jak i w leczeniu już istniejących chorób i schorzeń. Korzyści odnoszą między innymi osoby cierpiące na depresję oraz inne zaburzenia psychiczne, z chorobami przewlekłymi, neurodegeneracyjnymi.

Kontakt ze sztuką, jak piszą autorki, oddziałuje na człowieka na kilku poziomach: psychologicznym (pozwala regulować i stabilizować emocje, zwiększa poczucie wpływu), fizjologicznym (obniża m.in. poziom hormonów stresu i wzmacnia odporność), społecznym (zmniejsza poczucie izolacji i samotności, zwiększa krąg wsparcia i poprawia zachowania prospołeczne), a także - behawioralnym (przez to, że wymusza aktywność fizyczną i w ogóle skłania do innych zachowań pro-zdrowotnych).
Oglądanie sztuki nie tylko pobudza nasz układ nagrody, ale również, jak dowodzą naukowcy z Uniwersytetu w Bari, działa jak naturalny środek przeciwbólowy.

Z tych wszystkich powodów różne muzea na świecie współpracują z lokalnymi samorządami, lekarzami i psychiatrami, by ci ostatni mogli wypisywać pacjentom wizyty w muzeach na receptę. Ostatnio głośno było o szwajcarskim Neuchâtel, które uruchomiło taki program dla swoich mieszkańców. Ale Szwajcaria nie jest pierwsza, przed nią był Montreal, Bruksela, Lille.

W Polsce prekursorem i jednym z liderów terapeutycznego wykorzystania potencjału muzeów jest Muzeum Narodowe w Kielcach, które od 2018 roku organizuje konferencje naukowe poświęcone „muzeoterapii”. Prowadzi też zajęcia edukacyjne, na których uczniowie szkół podstawowych i ponadpodstawowych uczą się rozpoznawać i nazywać emocje z pomocą postaci z obrazów Jacka Malczewskiego.

W lutym, w Muzeum Etnograficznym we Wrocławiu, przy okazji wystawy „Obłęd. Przypadek Mariana Henela - lubieżnika z Branic” odbył się panel dyskusyjny „Sztuka jako panaceum”. Biorący w nim udział eksperci i ekspertki zastanawiali się, między innymi, na ile wizyty w muzeum mogą wspomagać nasze samopoczucie i czy lekarze wzorem innych krajów powinni przepisywać je na receptę.

Muzeum Śląskie ruszyło niedawno z projektem „Muzeum dla demencji” adresowanym do osób chorych i ich opiekunów. Przewidziane są warsztaty, oprowadzanie po wystawach, ale też stworzenie przestrzeni otwartej w formule „memory cafe”, która ma na celu „wsparcie społeczności opiekunów naturalnych, jak i integrację społeczną osób żyjących z demencją”- donoszą organizatorzy. I podkreślają: „Chcemy współtworzyć miejsce bezpieczne, które łączy możliwość odpoczynku poprzez kontakt ze sztuką i muzeum”.

Wrocławska Fundacja Katarynka, z kolei, prowadzi pilotażowy program łączący różne instytucje kultury z centrami zdrowia psychicznego.

„Receptę na sztukę” możemy też wypisać sobie sami, same. Możemy ją wypisać również naszym bliskim, przyjaciołom, dzieciom. Nieprawdą jest, że do kontaktu ze sztuką potrzebna jest nie wiadomo jaka wiedza, że trzeba się „znać”. Sztuka jest dla wszystkich. Oddziałuje na nasze wewnętrzne stany, emocje, przywraca wspomnienia, budzi skojarzenia-  a to jest demokratyczne.

„Kontakt z dziełem jest kontaktem z umysłem, który dysponuje umiejętnością tworzenia pewnego wszechświata, kosmosu, który nas pochłania i uwalnia od
siebie”- powiedział mi kiedyś w rozmowie o „pięknie na trudne czasy” profesor Bartłomiej Dobroczyński. Sztuka może też być źródłem zachwytu, czyli tej emocji, którą Rene Descartes w XVII wieku zaliczył do sześciu „uczuć pierwotnych” i umieścił na pierwszym miejscu - przed miłością, nienawiścią, pożądaniem, radością i smutkiem, jak pisze w swojej „Księdze Ludzkich Uczuć” antropolożka Tiffany Watt Smith.

Co się z tym uczuciem stało dziś? Może warto je w sobie „odkurzyć” albo w ogóle odkryć? Jak twierdzi amerykańska badaczka, Martha Beck, zachwyt i ciekawość, to potężna przeciwwaga dla lęku, którego dziś nam nie brakuje.

WYPALONA KAPITANKA

'Ty to masz życie jak z filmu'. To mnie uderzyło, bo tak naprawdę byłam wrakiem człowieka
Zawsze chciałam działać na 100 proc. Po latach pracy i po terapii wiem, że 80 proc. naprawdę wystarczy
CZYTAJ WIĘCEJ

PLOTKI W PRACY

PROBLEMY Z PŁODNOŚCIĄ

WAKACJE SOLO

PIOTR OCZKO O DAWNYCH MALARKACH

REKOMENDACJE DLA CIEBIE