Pytam dlatego, że wiele osób, również tu na kafeterii, mówi, że żeby być szczęśliwym, wystarczy doceniać to co się ma
Czy w takim razie można czuć się szczęśliwym, doceniając to co się ma, pomimo, że nie realizuje się w życiu 90% tego czego się pragnie?
Czy żeby czuć się szczęśliwym, trzeba zacząć realizować to czego się pragnie, dostrzegając, że to co się ma to jednak o wiele zbyt mało?
Czy może raczej należy doceniać i być usatysfakcjonowanym z tego co się ma i uznać, że pragnienia są zbyt duże i należy z nich zrezygnować?
Mówiąc konkretniej, czy można być szczęśliwym pragnąc tego, żeby przynajmniej raz w tygodniu spędzać czas z przyjaźnie nastawionymi do nas ludźmi i mieć kogoś bliskiego, ale nie mając tego i w rzeczywistości spędzając na przykład ostatnie 40 spośród prawie 50-ciu wszystkich lat swojego życia bez spotykania się ani z przyjaznymi ludźmi, ani nie mając bliskiej osoby?
Czy wystarczy docenić to, że chociaż nie ma się przyjaciół ani bliskiej osoby, ale ma się co jeść i można być równie szczęśliwym jakby miało się bliskie relacje z ludźmi?
|