Polska z ADHD
Nie wiem, jak państwo, ale ja od zawsze kojarzyłem ADHD z dziećmi. Dlatego gdy w zeszłym roku koleżanka, 50-latka, opowiedziała mi, że zdiagnozowano u niej to zaburzenie, potraktowałem jej opowieść jako anegdotkę. Nie brzmiało to jakoś dramatycznie: ot, dostała diagnozę, ulżyło jej, że nareszcie wie, skąd się brały jej problemy, ale nie zamierza się leczyć, bo zdążyła przez lata wypracować sposoby radzenia sobie z ograniczeniami. Było przy tym nawet trochę śmiechu.
Niedawno jednak podczas spotkania ze znajomymi od kolejnych dwóch osób usłyszałem podobną historię. A czytając tekst Michała Dobrołowicza, którym otwieramy najnowszy numer „Plusa Minusa”, odkryłem, że psychiatrzy nie mogą wyjść ze zdumienia. Wzbiera fala pacjentów, którzy przychodzą po diagnozę ADHD jak po zakupy do sklepu. Niektórzy nawet obrażają się, gdy jej nie dostaną.
Przy czym diagnoza na żądanie to jedno, a drugie to rzeczywiste cierpienie wielu osób. Tak, cierpienie. W fascynujący sposób opowiada o nim Dominice Pietrzyk psychiatra Kajetana Foryciarz.
Za nami kolejna wojna, którą śledziliśmy na ekranach smartfonów. Patrzyliśmy na nagranie ataku rakietowego rejestrowane z balkonu w Teheranie albo na zniszczenia uwiecznione komórką przed blokiem w którymś z izraelskich miast. Ile w tym oglądaniu perwersji, ile wczuwania się w tragedię innych, ile dostajemy w tych przekazach prawdy, ale ile serwuje nam się iluzji? Odpowiedzi na te pytania szuka antropolog kultury Tomasz Szerszeń, z którym porozmawiał Roch Zygmunt.
Swoją drogą, jeśli ktoś się zastanawiał, czy izraelska demokracja przetrwa Beniamina Netanjahu, odpowiedź znajdzie na pewnym... parkingu podziemnym w Tel Awiwie. O fenomenie obozowiska dla mieszkańców chroniących się tam przed ostrzałem opowiada w felietonie Michał Szułdrzyński.
Co w kulturze? Michał Zacharzewski obejrzał „F1: Film” i sceny wyścigów wbiły go w fotel. Więcej nie zdradzę, dodam tylko, że jego tekst jest tyleż recenzją kinowego widowiska, co opowieścią o desperacji Apple Studios w pościgu za potęgami branży filmowej. Podobnie sylwetka Novaka Djokovicia pióra Kamila Kołsuta nie jest tylko o tenisie – serbski gwiazdor ma skłonność do ulegania różnym guru, a odwiedzanie „piramid” pod Sarajewem rzekomo emitujących wiązki energetyczne jest tylko jednym z efektów tych jego fascynacji.
Kto w tych dniach wyjeżdża z Polski na wakacje, może się natknąć na dawno niewidziane kontrole graniczne. Rząd wprowadza je pod presją PiS i samozwańczych obrońców granicy z Niemcami, które to Niemcy, według prezesa Kaczyńskiego, regularnie przerzucają do nas migrantów. Tomasz P. Terlikowski przypomina w swoim felietonie, że budzenie antyimigranckiej histerii jest niemoralne. Bogusław Chrabota zaś tłumaczy, że szef PiS rozgrywa tę sprawę na zimno, a cel ma dalekosiężny. Ech... Wolałbym już chyba, by nakręcanie kolejnych turboafer można było przypisać politycznemu ADHD.