Poniedziałek, 15 września 2025
wicenaczelny Wyborczej Katowice
Dzień dobry,
Weekend minął dziwnie. W miastach na wchodzie Polski zawyły syreny alarmowe. Mieszkańców ostrzeżono w ten sposób przed możliwym niebezpieczeństwem. W tym czasie Rosja po raz kolejny wysłała drony nad ukraińskie miasta, by niszczyć i zabijać. 
W innych miastach nie działo się tymczasem nic. Bawiłem się, podobnie jak tysiące innych osób, na 160. urodzinach Katowic. Świetne koncerty, piknikowa atmosfera, zero trosk. 
Ale czy na pewno? O wojnie za wschodnią granicą wspomniał Krzysztof Zalewski, który upomniał się też o ginących cywilów w Gazie. 

I wtedy znowu pomyślałem o syrenach alarmowych w Chełmie, Świdniku i innych miastach Lubelszczyzny, na bieżąco śledziłem też wiadomości o rosyjskim dronie, który tym razem wleciał do Rumunii oraz o tym, że Donald Trump wysłał sojusznikom z NATO ultimatum, uzależniając sięgnięcie po dodatkowe sankcje na Rosję od nałożenia przez Europę 50 proc. ceł na Chiny.
Przez głowę zaczęły mi przelatywać myśli: a co jeśli syreny na wschodzie Polski znowu zawyją? A co jeśli będą alarmowały mieszkańców każdego dnia? I nie tylko tam, ale też w Katowicach, Krakowie, Warszawie? 
Czy wiemy, jak się zachować? Czy znajdziemy miejsce do schronienia? Czy wybuchnie panika, a przed bankomatami i stacjami paliwa ustawią się kolejki? 
Te pytania nie dawały mi spokoju. Potem dostałem jeszcze kilka wiadomości od kolegi. Urodzony pesymista napisał w kontekście agresywnego zachowania Rosji, że nasza sytuacja strategiczna jest gorsza niż zła i nic tego nie zmieni. 
Zaraz, zaraz, ale może ja mogę coś zmienić. Może nawet muszę. 
Odłożyć w domu trochę gotówki w złotówkach i euro? Zebrać zapas koniecznych leków? Sprawdzić, gdzie są ważne dokumenty moje i bliskich? A może, wzorem rad ekspertów, zgromadzić w domu zapasy podstawowych produktów na kilka dni? Listę, która ułatwi takie zakupy, łatwo przecież znaleźć. 

I najważniejsze. Nie robić tego wszystkiego ze strachu, ale z rozsądku, tak by potem strach nas nie pokonał, nie odebrał możliwości działania i racjonalnego myślenia. To przecież jedna z najgroźniejszych broni. Już jest używana tak, jak dezinformacja i rosyjska propaganda, którą jest zalewany internet. Swoją szkodliwą rolę odgrywa też część naszych rodzimych polityków, którzy wciąż prowadzą antyunijną i antyzachodnią narrację. 
Można ich zidentyfikować. Z kolei propagandę można odróżnić od informacji, działania pozorne od prawdziwych, dobre chęci od złych. Codzienność stała się bardziej wymagająca.
To test, którego nie możemy oblać. Szansy na poprawkowy egzamin nie będzie.
To dzięki osobom, które subskrybują Wyborcza.pl, możemy tworzyć nie tylko ten newsletter, ale też reportaże, wywiady i śledztwa. Dziękujemy! Jeśli jeszcze nie masz prenumeraty cyfrowej, sprawdź aktualne promocje TUTAJ.
TEMATY DNIA
NIE PRZEGAP