Co pojmuje białoruski dyktator
Czy zamknięcie przejść granicznych z Polską otrzeźwi białoruskiego dyktatora? Czy Łukaszenko pojmie w końcu, że jego wiernopoddańcza polityka wobec Kremla oznacza również uziemienie jego obywateli i podstawowe trudności z wymianą handlową? Niekoniecznie – pisze Rusłan Szoszyn. Po pierwsze dlatego, że przejścia graniczne na Litwie i Łotwie są jednak czynne, istnieje zatem jakaś możliwość przekroczenia granicy Unii w ten sposób. A po drugie – i tu wracamy na ekonomiczne tory – wymiana Białorusi z UE to już margines dla tamtejszej gospodarki. Liczy się przede wszystkim Rosja. A także Chiny, które przez Białoruś prowadzą tranzyt swoich towarów do Europy. Pekinowi nie podoba się zamknięcie granic, pytanie czy skutecznie naciśnie na Łukaszenkę, żeby uspokoił swoją agresywną politykę. I czy dyktator zrozumie sygnał, gdyż jak wiadomo ze zrozumieniem rzeczywistości przez autorytarne umysły nie jest łatwo.
A skoro o Chinach mowa. Tamtejsze banki nieco się jednak obawiają otwartego finansowania handlu z Rosją. A nawet jeżeli chcą to robić, to ze względu na odcięcie Moskwy od światowego systemu rozliczeń przepływ płatności nie jest łatwy. Skutek? Rozkwit barteru. Czyli cofnięcie się do lat 80. i 90. zeszłego wieku. Ale jakoś w tamtej rzeczywistości mało kto odczytuje to jako regres. Przecież handel trwa.