Sponsor newslettera:
Wydawnictwo Agora

Piątek, 20 grudnia 2024
pierwszy zastępca redaktora naczelnego Gazety Wyborczej
Premier Węgier Viktor Orbán ma bardzo dobre serce. Od lat gości u siebie ściganego przez Macedonię byłego premiera Nikołę Gruewskiego, a są nawet mocne dowody, że węgierskie służby pomogły mu uciec przed wymiarem sprawiedliwości.

Jako znany fan Putina Orbán właśnie zablokował wciągnięcie na listę sankcyjną dwóch rosyjskich oligarchów, w tym współwłaściciela fabryki produkującej kałasznikowy.
No i przygarnął naszego Marcina Romanowskiego, byłego wiceministra sprawiedliwości, którego polski sąd nakazał aresztować za milionowe przekręty w Funduszu Sprawiedliwości.
Jest jasne, że w ucieczce ktoś Romanowskiemu pomagał, o czym pisze Wojciech Czuchnowski. Na Węgry trafił już polski europejski nakaz aresztowania. (ENA).

Nie wiadomo, czy to coś da, bo Orbán przyznał Romanowskiemu azyl polityczny. Tym samym podważa po raz kolejny unijne traktaty, bo to gest mocno nieprzyjazny wobec innego członka UE. Dlatego polski MSZ wezwał do siebie węgierskiego ambasadora i wycofał z Budapesztu naszego.
Rzecznik Komisji Europejskiej stwierdził zresztą, że Węgry muszą się zastosować do ENA.

Zbiegły na Węgry poseł PiS Marcin Romanowski nie powinien otrzymywać uposażenia poselskiego - uchwalili z kolei marszałek i wicemarszałkowie Sejmu. Realizacja tego postulatu zależy od sejmowych prawników.

Za to Donald Trump, inny sojusznik Orbána, wywołał chaos w Kongresie USA i może doprowadzić do niewypłacalności Ameryki.

A jeszcze inny - izraelski premier Beniamin Netanjahu - nie przyleci na obchody 80. rocznicy wyzwolenia obozu zagłady Auschwitz, bo polski rząd musiałby go aresztować na podstawie wydanego niedawno nakazu przez Międzynarodowy Trybunał Karny. Orbán zapowiedział, że decyzja MTK nic dla niego nie znaczy i może gościć Netanjahu w każdej chwili.

Oderwijmy się jednak od tego orbanowskiego kręgu. Polecam do poczytania nasz ranking najlepszych seriali 2024 roku. Ma on jednego zdecydowanego zwycięzcę. I tradycyjnie na pewno nie wszyscy się z tym zgodzą.

Z tekstu Emilii Dłużewskiej dowiecie się zaś, jak zmieniały się kulinarne zwyczaje świąteczne w rodzinie Lubiczów, czyli w serialu „Klan”.

Smacznego i viszlát! Czyli do widzenia po - a jakże - węgiersku.
To dzięki osobom, które subskrybują Wyborcza.pl, możemy tworzyć nie tylko ten newsletter, ale też reportaże, wywiady i śledztwa. Dziękujemy! Jeśli jeszcze nie masz prenumeraty cyfrowej, sprawdź aktualne promocje TUTAJ.
TEMATY DNIA
NIE PRZEGAP
PODCAST