Newsletter Oglądamy, Słuchamy, Czytamy

Poniedziałek, 20 stycznia 2025

Magdalena Dubrowska
Dziennikarka działu Kultura

Fałszowały dokumenty i przybierały męską tożsamość po to, by móc wziąć ślub z ukochaną. Może teraz też powinnyśmy uciekać się do podobnych sposobów?

Otwarcie Queer Muzeum w Warszawie jest dla mnie ważne i wzruszające z wielu powodów — ze względu na własną queerową biografię, na zaangażowanie w sprawy społeczności LGBTQ — o  nienormatywnej historii Warszawy od wielu lat piszę m.in. na łamach "Wyborczej". Ale przede wszystkim dlatego, że powstanie takiego muzeum wypełnia lukę, czarną dziurę, która jest nie tylko wyrwą w historii, ale i w naszych nieheteronormatywnych tożsamościach.

Proszę sobie wyobrazić dorastanie lesbijki w Polsce lat 90. XX w. Nie masz praktycznie żadnych danych, z którymi mogłabyś się zidentyfikować. W książkach, które czytasz, w podręcznikach do historii, które wkuwasz, w filmach, które oglądasz, istnieje tylko jeden obowiązujący model relacji miłosnych. Hetero.  Jeśli pojawia się jakaś wzmianka o osobach queerowych, to przeważnie w kontekście negatywnym, rzadziej dydaktycznym (trzeba tolerować). 

I dopiero kiedy dorastasz, kiedy zaczynasz się buntować i mieć odwagę, by żyć po swojemu (albo zwyczajnie nie masz już siły udawać), krok po kroku odkrywasz też, że to wcale nie jest prawda. 

Że relacje osób tej samej płci istniały zawsze, w podręcznikach do historii roi się od postaci queerowych, a ich portrety wisiły w salach do polskiego (Konopnicka, Dąbrowska, Iwaszkiewicz...), tyle że po prostu nie mówiło się o tym.

Dlatego tak ważne jest Queer Muzeum, które zbiera te zapomniane, wygumkowane historie i umieszcza je w gablotach w samym centrum Warszawy.
Queer Muzeum w Warszawie. Fot. Kuba Atys/ Agencja Wyborcza.pl

Dla mnie szczególne interesujące na wystawie są wątki lesbijskie, m.in. XIX -wiecznych kobiet, które fałszowały swoje dokumenty i przybierały męską tożsamość po to, by móc wziąć ślub z ukochaną czy pierwszej lesbijskiej strony internetowej z miłosnymi anonsami.

Nowe muzeum pokazuje nie tylko queerowe wątki w historii Polski, ale również historię emancypacji społeczności LGBTQ, walki najpierw o depenalizację związków osób tej samej płci, a potem o równe prawa.

I to jest najbardziej gorzki aspekt. Że mamy przy głównej ulicy w Warszawie queerowe muzeum, ale wciąż nie mamy równych praw, choćby ustawy o związkach partnerskich tak szumnie obiecywanych przez obecną ekipę rządzącą. Osoby queerowe zmuszane są kombinować, brać śluby w innych krajach, a i tak potem te małżeństwa są tutaj nieważne. Pisarka, publicystka i autorka przełomowej książki "Moja ukochana i ja" Renata Lis od roku walczy z Urzędem Stanu Cywilnego o uznanie jej ślubu z Elżbietą Czerwińską.

Czy mamy uciekać się do praktyk z XIX wieku, żeby móc stworzyć pełnoprawny związek z ukochaną osobą? Czy możemy liczyć, że przełom w sprawie związków partnerskich wreszcie nastąpi?

Queer Muzeum, ul. Marszałkowska 83, Warszawa. W styczniu muzeum jest czynne we wtorki w godz.16-20 oraz w niedziele w godz.12-16.

NIE PRZEGAP

DO POCZYTANIA