Dorośli w Polsce mają kłopot z czytaniem ze zrozumieniem, prostymi zdaniami matematycznymi i rozwiązywaniem problemów. I słowo „kłopot” stanowi tu raczej eufemizm.
Jesteśmy w zasadzie zadowoleni z tego, jak polscy uczniowie radzą sobie z nauką. Choć w przedstawionym w badaniu PISA, któremu podlegają 15-latkowie na całym świecie, wypadliśmy gorzej niż w poprzednich edycjach - generalnie nie jest tak źle.
A nasi czwartoklasiści są w światowej czołówce.>> Tymczasem w grudniu Instytut Badań Edukacyjnych przedstawił wyniki badania PIAAC (Międzynarodowe Badanie Umiejętności Dorosłych). Wnioski z niego są dla Polaków druzgoczące. Spośród 31 krajów z całego świata zajęliśmy miejsce trzecie od końca. Aż 39 proc. badanych miało poważne trudności z zadaniami testowymi mierzącymi rozumienie tekstu, a 38 proc. z zadaniami mierzącymi praktyczne wykorzystanie umiejętności matematycznych. Co dziesiąta osoba nie radziła sobie nawet z najprostszymi zadaniami.
Umiejętności opisano na pięciu poziomach. Blisko 40 proc. Polaków plasowało się na poziomie -1 i 0.
Co to oznacza?
Dorośli, którzy osiągnęli 1. poziom, potrafią znaleźć informację na jednej stronie tekstu, znaleźć link na stronie internetowej lub wybrać odpowiedni tekst spośród kilku, o ile informacje są w nim jasno wskazane. Poruszają się po krótkich tekstach, korzystając z wypunktowanych list lub odrębnych sekcji w ramach jednej strony. Zazwyczaj jest to jedna strona z maksymalnie kilkuset słowami. Poniżej tego poziomu zakłada się rozumienie jedynie na poziomie zdania lub dwóch prostych, sąsiadujących zdań.
Jeśli chodzi o umiejętności matematyczne to na poziomie 1. umie się interpretować proste zależności przestrzenne, skale na mapach; odczytywać informacje z tabel i prostych wykresów, wykonywać podstawowe operacje arytmetyczne, w tym mnożenie i dzielenie liczb całkowitych, pieniędzy lub obliczać powszechnie znane procenty, np. 25 proc. lub 50 proc.
No nie brzmi to imponująco, prawda? Tylko 2,5 proc. badanych osiągnęło poziom 4. w rozumieniu tekstu, a 3,7 proc. w matematyce. Jeszcze mniej osób osiągnęło poziom 5.
Tymczasem Ministerstwo Edukacji, które odpowiadało za przeprowadzenie tych badań w Polsce nie zajęło wobec nich stanowiska.
Dlaczego 15-latkowie są w naszym kraju sprawniejsi w czytaniu i liczeniu od 50-latków (najgorsze wyniki były w grupie 55-65 lat)? Przecież to starsze pokolenie podobno czyta najwięcej i jest najmniej zanurzone w cyfrowym świecie?
- Trudno o jednoznaczną diagnozę tego stanu rzeczy - komentuje prof. Tomasz Piekot, językoznawca z Uniwersytetu Wrocławskiego. - To, co widać, to problem z niechęcią do czytania dłuższych tekstów. Mówi sie o tym „syndrom TLDR” (too long, dont’t read). A więc jeżeli tekst jest długi, nawet nie podejmujemy próby zrozumienia. Tylko skanujemy go w poszukiwaniu przydatnych informacji.
Dorośli są pokoleniem przejściowym pomiędzy światem piśmiennym a takim, który Jacek Dukaj w swoich powieściach nazywa postpiśmiennym - tłumaczy naukowiec.
Czym jest postpiśmienność? Mechanizm «wyzwalania z pisma» napędzają miliardy codziennych wyborów producentów i konsumentów kultury. Nie napiszę listu – zadzwonię. Nie przeczytam powieści – obejrzę serial. Nie wyrażę politycznego sprzeciwu w postaci artykułu – nagram filmik i wrzucę go na jutjuba. Nie spędzam nocy na lekturze poezji – gram w gry. Nie czytam autobiografii – żyję życiem celebów na Instagramie. Nie czytam wywiadów – słucham, oglądam wywiady. Nie notuję – nagrywam. Nie opisuję – fotografuję”.
Pokolenie 50-60-latków uczyło się czytać na papierze, a zostało zanurzone w świat cyfrowy. Odeszło od praktyki czytania długich tekstów i dlatego te umiejętności z czasem się pogarszają. Nie ma zaś takiej sprawności jak młodsi w poruszaniu się w świecie cyfrowym.
- Wydaje się, że to jedna z przyczyn takich wyników badania PIAAC - komentuje prof. Piekot. - Jeśli tak czyta całe społeczeństwo, to mamy gigantyczny problem systemowy.
Nie w każdym kraju jest tak źle. Najlepiej wypadają Finlandia, Szwecja i Norwegia oraz Japonia. W Niemczech 19 proc. osób uzyskiwało wyniki na poziomie 4. lub 5., w Czechach 16 proc., w Estonii prawie 30 proc. poradziło sobie naprawdę dobrze.
Swoją drogą, ciekawe, ilu z Państwa doczytało ten tekst aż do tego miejsca?….