Kurz po wczorajszej inauguracji 47. prezydenta USA opadł. Czas oswoić się z myślą, że jedną z największych światowych potęg ponownie zarządza niebezpieczny populista, skazany przez sąd za popełnienie 34 przestępstw. Czy świat stoi u progu rewolucji?
Donald Trump w - trwającym pół godziny - wystąpieniu inauguracyjnym zapowiedział, że USA znów będą "rozwijającym się narodem, który pomnaża swoje bogactwo, poszerza terytorium, rozbudowuje miasta". Podpisał dokumenty ponownie wycofujące USA ze Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) oraz paryskiego porozumienia klimatycznego. Ogłosił też wstrzymanie na 90 dni amerykańskiej pomocy zagranicznej, by w tym czasie ocenić, czy realizuje cele nowej administracji.
- Wszystkie te sygnały ze strony Trumpa przeczą analizom, że będzie zaprzysięgłym, pryncypialnym izolacjonistą. Republikanin chce, by Ameryka nadal angażowała się w sprawy świata - tylko że we własnym, wąsko rozumianym interesie -
analizuje Maciej Czarnecki.
Prezydent elekt nie kryje imperialnych zapędów; chce poszerzać terytorium Stanów, a jednym z jego celów ma być Grenlandia należąca do Danii. Trump odbył już w tej sprawie rozmowę z premierką Danii Mette Frederiksen.
- W prywatnych rozmowach najczęściej używanym przymiotnikiem do opisania rozmowy Trumpa było słowo „ostry". Najczęściej używanym czasownikiem – „grozić". Najczęściej wyrażaną reakcją – „dezorientacja". Trump wyraźnie dał Frederiksen do zrozumienia, że poważnie traktuje Grenlandię: najwyraźniej postrzega ją jako nieruchomość -
relacjonuje Anne Applebaum.
A co prezydentura Trumpa może oznaczać dla naszej części Europy? W wystąpieniu inauguracyjnym zabrakło wzmianki o wojnie w Ukrainie, choć podczas kampanii Trump wielokrotnie obiecywał rychło ją zakończyć.
- Początkowy optymizm co do szybkiego zakończenia wojny zastąpił ostatnio realizm i już mało kto wierzy, że wojnę uda się zatrzymać w najbliższych miesiącach -
pisze Piotr Andrusieczko.
Trump jest też na razie powściągliwy w wypowiadaniu się na temat Chin. Pierwsze godziny jego prezydentury stoją w sprzeczności wobec twardego stanowiska, jakie prezentował wobec Pekinu w kampanii wyborczej.
Robert Stefanicki wnioskuje, że prezydent USA jest gotowy na negocjacje. Jednym z sygnałów ma być opóźnienie zamknięcia TikToka.
Na razie pozostaje mi zaczerpnięcie świeżego powietrza na balkonie, na którym czuję się swobodnie - w przeciwieństwie do bohaterki filmu "Balkoniary", który od piątku możecie obejrzeć w kinach.
- To opowieść o przemocy kryjącej się także w natrętnych, pożądliwych spojrzeniach i niewybrednych komentarzach. Właśnie na taką reakcję naraża się Ruby, wychodząc na balkon topless -
recenzuje Piotr Guszkowski.